Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 
Pin It
Pierwsza pomoc wsród nauczycieliW całej Polsce problem jest ten sam - jeśli w szkole zdarzy się wypadek - uczeń zemdleje, zrani się albo źle poczuje, to nie wiadomo, jak i kto ma mu pomóc. Na fachowy ratunek nie ma co liczyć, bo etatów dla szkolnych pielęgniarek jest za mało (w woj. śląskim jest tylko 60).

W tej sprawie alarmuje też raport Najwyższej Izby Kontroli z ubiegłego roku. Wynika z niego, że nauczyciele nie potrafią udzielać pierwszej pomocy. Nieodwracalne zmiany w mózgu zachodzą już po 4 minutach, ale co w piątej szkole kadra pedagogiczna nie podjęłaby się ratunku dziecka. Bo nie ma żadnej wiedzy na ten temat.

Co robić? Z myślą o takich sytuacjach Śląski Uniwersytet Medyczny jako jedyny w kraju wprowadza studia podyplomowe z udzielania pierwszej pomocy dzieciom i młodzieży. Chce szkolić głównie nauczycieli, którzy w razie wypadku czy zasłabnięcia dziecka na lekcji, muszą je sami ratować.

- Nauczyciele nie robią nic, bo boją się zaszkodzić zemdlonemu dziecki - mówi dr Grażyna Markiewicz-Łoskot z Wydziału Opieki Zdrowotnej ŚlUM, organizatorka studiów. - Wuefisty może nie być w pobliżu, a pogotowie nie przyjeżdża od razu. Obowiązek reanimacji spada wtedy na pedagoga. To wielka odpowiedzialność.

Dr Markiewicz-Łoskot jest kardiologiem dziecięcym. Nieprzytomni pacjenci trafiają do niej czasem prosto z lekcji. Tymczasem uczniów z przewlekłymi chorobami jest coraz więcej. Główny Urząd Statystyczny podaje, że cierpi na nie ponad 20 proc. osób w wieku 5-19 lat. Najczęściej na alergie, astmę, stany lękowe, choroby krążenia, nerek, padaczkę i cukrzycę.

Uczniom w szkole grożą także wypadki. Co roku dochodzi do kilkudziesięciu śmiertelnych. Centralny Instytutu Ochrony Pracy twierdzi, że na tysiąc uczniów przypada aż 21 groźnych zdarzeń, czyli więcej niż w kopalniach, gdzie jest ich 17 na tysiąc górników. Uczniowie mają zresztą niebezpieczne pomysły. W tym roku ktoś rozpylił gaz pieprzowy, fatalny dla chorych na astmę, w zabrzańskim Zespole Szkół nr 10. 50 uczniów trafiło do szpitali. W ubiegłym roku duszący gaz pojawił się w w Zespole Szkół Ponadgimnazjalnych nr 2 w Jaworznie i w Centrum Kształcenia Ustawicznego w Rudzie Śląskiej, gdzie nastolatkowie rozpylili bojowy gaz obezwładniający. W Zespole Szkół Ogólnokształcącym im. Ligonia w Chorzowie straciły przytomność dwie uczennice z powodu gazu rozpylonego w klasie, 400 osób ewakuowano. Kilka lat temu gaz pieprzowy rozpylono też w Gimnazjum nr 2 w Czeladzi.

Źródło: dziennikzachodni.pl