Pierwszej pomocy nie da się nauczyć z broszury, trzeba poćwiczyć na manekinach, wypracować odruchy, które pomogą zareagować w stresie. Niestety nadal niewiele osób czuje się na siłach, żeby ratować. Dlaczego? Bo nawet podczas szkoleń bhp ten element jest traktowany marginalnie. Kto może to zmienić? Pracodawcy.
Fot. ESKUMED - szkolenie w zakładzie pracy
Udzielanie pierwszej pomocy jest elementem szkolenia z Bezpieczeństwa i Higieny Pracy, które przeciętny pracownik powinien odbyć co najmniej raz na 6 lat, a także za każdym razem, gdy zmienia pracę. Jednak rzeczywistość pozostawia wiele do życzenia.
- Wiele firm robi szkolenia BHP dla nowo zatrudnionych pracowników, tylko wtedy, gdy uzbiera się wymagana liczba osób lub przed kontrolą z PIP albo po prostu pracownik podpisuje oświadczenie o odbyciu nie odbytego szkolenia - opowiada nam o swoich doświadczeniach Marta Trzosowska, manager, HR Crew.
Niestety, szkolenia bhp często traktowane są jak zło konieczne.
- Rzadko zdarzają się firmy, które wysyłają pracowników na szkolenie z pierwszej pomocy, żeby faktycznie potrafili uratować komuś życie, a nie dla papierka - zauważa Dariusz Gronowski z firmy Korab specjalizującej się w szkoleniach z pierwszej pomocy.
Jednak nie tylko pracodawcy traktują je z niechęcią, podobnie jest z samymi pracownikami. Dlaczego?
- Moim zdaniem to wina bhp-owców, szczególnie tych starej daty. Jeśli całe szkolenie polega na odczytywaniu ustawy, to trudno się dziwić podejściu pracowników. Najważniejsze to zaciekawić tematem - pokazać filmy, przykłady, przyprowadzić ratownika medycznego, który pokaże jak powinna wyglądać reanimacja - mówi Piotr Peta, który prowadzi szkolenia z bhp w trójmiejskich firmach.
- Pierwszej pomocy nie da się nauczyć z broszury, trzeba poćwiczyć na manekinach, wypracować odruchy, które pomogą zareagować w stresie - dodaje Paweł Kwiatkowski z Kvadro.
Kiedy doceniamy szkolenia z pierwszej pomocy? Po sytuacjach, w których nie potrafiliśmy pomóc, po mandatach z inspekcji pracy lub słysząc o wydarzeniach, w których umiejętności i chęci uratowały czyjeś życie. Nigdy nie wiemy, kiedy wiedza ze szkolenia okaże się tą najważniejszą jaką posiadamy. A pomóc może każdy - 2 lata temu pisaliśmy o dwóch 15 latkach, którzy bez wahania przystąpili do reanimacji, ratując dwie osoby. W ubiegłym tygodniu dyrektor szpitala uratowała poszkodowaną wypadku. Dlaczego każdy z takich przypadków staramy się nagłaśniać? Mogło by się wydawać, że normalna reakcja ludzi staje się bohaterskim czynem. I dokładnie tak jest, bo te zachowania nadal należą do rzadkości.
Gdyby trójmiejskie firmy, zgodnie z ustawą, przeznaczyły chociaż 45 minut szkolenia bhp na pierwszą pomoc, na naukę resuscytacji krążeniowo-oddechowej (zespół czynności stosowanych u poszkodowanego u którego wystąpiło podejrzenie nagłego zatrzymania krążenia) to statystyki mogłyby ulec wyraźnej poprawie. Na rynku szkoleń jest coraz większa konkurencja. Nie musimy wybierać czytania ustaw i nudnych wykładów, ale praktyczne ćwiczenia, pozorowane wypadki z fantomami i sztuczną krwią, które przybliżą nam realną sytuację i pomogą w przyszłości uratować czyjeś życie.
Agnieszka Śladkowska-Sowa
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Źródło: biznes.trojmiasto.pl