„Jeżdżę ostrożnie. Mam bezpieczny samochód. Jestem dobrym kierowcą” - myśli sobie niejeden z nas. I nawet jeśli jest to wszystko prawdą, musimy się liczyć z tym, że nie jesteśmy jedynymi użytkownikami dróg. Możemy podczas trasy być pierwszymi na miejscu wypadku i od naszej szybkiej reakcji może zależeć życie poszkodowanego. A pomoc jest naszym obowiązkiem. I to nie tylko moralnym...
Wypadki na polskich drogach nie należą do rzadkości. Nie są też tylko suchymi faktami zasłyszanymi podczas wieczornych wiadomości. Każdy, kto od czasu do czasu ma do pokonania trasę samochodem, spotyka na drodze wypadki. Czasami przejeżdża obok auta, którego kierowca nieopacznie zjechał do rowu i jego problemem jest jedynie wyjazd z niego. Innym razem trafia na duże zgromadzenie ludzi, którzy oblegli już pojazdy, które wzięły udział w kolizji. Zdarzyć się jednak może, że jadąc natrafimy na samochód wbity przodem w drzewo, wokół którego nie będzie nikogo. Ktoś przecież zawsze musi być pierwszym na miejscu wypadku. Warto być na taką sytuację przygotowanym i umieć bez paniki zareagować. Bo wiedza i pewność zachowania może być darem życia.
Jak wskazują statystyki, w 2005 roku w wypadkach drogowych w Polsce zostało poszkodowanych ponad 66 tysięcy osób, z czego blisko 5 500 poniosło śmierć. Te suche fakty bardziej niż cokolwiek innego pozwalają uświadomić sobie, że wypadek nie jest czymś, co zdarza się rzadko i gdzieś daleko. Dlatego w każdej chwili, kiedy jesteśmy uczestnikami ruchu drogowego, powinniśmy wiedzieć, jak zachować się w sytuacji zagrożenia. Niestety jak wykazują badania, a także smutna rzeczywistość, z tą wiedzą bywa różnie. Teoretycznie wiemy jak postąpić w przypadku niebezpiecznych zajść na drodze (mówiono o tym choćby w ramach kursu na Prawo Jazdy), podczas sytuacji rzeczywistego wypadku wiedza ta gdzieś się ulatnia. Dzieje się tak dlatego, iż nauka pierwszej pomocy udzielona przed laty to o wiele za mało, by szybko, sprawnie i właściwie zareagować. A przecież naszym moralnym obowiązkiem jest niesienie pomocy w sytuacji zagrożenia czyjegoś życia. Dodatkowo kwestia zaniechania udzielenia pierwszej pomocy podlega również regulacjom prawnym. Art. 162 kodeksu karnego mówi: „§ 1. Kto człowiekowi znajdującemu się w położeniu grożącym bezpośrednim niebezpieczeństwem utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu nie udziela pomocy, mogąc jej udzielić bez narażenia siebie lub innej osoby na niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3”.
Do tego problemu nawiązuje także art. 93 kodeksu wykroczeń: „§ 1. Prowadzący pojazd, który, uczestnicząc w wypadku drogowym, nie udziela niezwłocznej pomocy ofierze wypadku, podlega karze aresztu albo grzywny. § 2. W razie popełnienia wykroczenia, o którym mowa w § 1 orzeka się zakaz prowadzenia pojazdów”.
Szkolenia pierwszej pomocy
Największym problemem osób, które jako pierwsze zatrzymują się na miejscu wypadku jest brak pewności, że wiedza – którą w mniejszym lub większym stopniu przechowują w swojej pamięci – jest właściwa. Naturalne są tym samym obawy, że zamiast pomóc, mogą zaszkodzić poszkodowanej osobie. Trudno bowiem o praktykę w zakresie pierwszej pomocy, gdy nie jest się pracownikiem pogotowia ratunkowego. I oby każdy z nas tej rzeczywistej praktyki miał jak najmniej. Warto jednak od czasu do czasu przećwiczyć czynności reanimacyjne i odświeżyć wiedzę na temat pomocy rannym. Możliwe jest to choćby dzięki szkoleniom, które organizowane są m.in. przez PCK, Rejonowe Stacje Pogotowia, PZM, a także sporo innych instytucji (zwłaszcza pozarządowych). Oczywiście na rynku jest także bogata oferta szkoleń organizowanych przez komercyjne firmy. Ich wartości można zaufać, pod warunkiem, że są organizowane przez instytucje profesjonalne. W nich to osoby, które na co dzień zajmują się ratowaniem życia poszkodowanych w wypadkach opowiedzą o własnych doświadczeniach i udzielą podstawowych informacji, które mogą się okazać zbawienne dla życia. Kursy te mają także tę wartość, że pozwalają na zetknięcie się ze zdjęciami ofiar wypadków oraz pozwalają przypomnieć praktyczne czynności ratownicze. Dzięki temu, w razie wypadku, który zdarzy nam się napotkać, łatwiej będzie opanować zdenerwowanie, szok, odrazę, a także z większym przekonaniem o swoich umiejętnościach, przystąpić do ratowania życia.
Paweł Urbaniak
Komentarz
Adam Pietrzak, specjalista medycyny ratunkowej
Szkolenia z zakresu pierwszej pomocy przede wszystkim ośmielają. Dzięki poznaniu podstawowych zasad pomocy poszkodowanym wielu ludzi może się zdecydować, aby zrobić coś w ogóle. Najpierw, aby się zatrzymać. Później, żeby wezwać profesjonalną pomoc. Wreszcie, by przystąpić do samodzielnego ratowania życia. Skłonienie do przejścia każdego kolejnego kroku jest wielką wartością szkoleń pierwszej pomocy organizowanych chociażby przez Ratownictwo Drogowe Polskiego Związku Motorowego czy w ramach programu Fleet Safty. Największym problemem jest jednak to, że ludzie w ogóle nie wiedzą o tego typu szkoleniach. Warto ich więc informować, ośmielać do działania. Bo ono może uratować ludzkie życie.
Źródło: bankier.pl